Obraz zgorszenia

Dziewczęce serce Marietki coraz bardziej tęskniło za Jezusem. Równocześnie jednak, jak dojrzewał jej rozum, spostrzegała wokół siebie nie tylko samo dobro, lecz także zepsucie, zło i brudy życia. Odwracała się więc od wszystkiego, co brzydkie, co nieskromne i nieczyste. Ona przecież całą dusząi z całych sił kochała tak bardzo wszystko to, co dobre, piękne i czyste, wszystko co szlachetne, ludzkie i stworzone przez samego Boga. Tym bardziej więc brzydziła się i głęboko zasmucała złymi słowami, złymi myślami, nieskromnymi uczuciami i uczynkami, których tak wiele było wokoło.

Marietka nieraz widziała dzieci z osiedla niedobre i nieprzyzwoite; słyszała ich brzydkie słowa, dostrzegała ich zawstydzające postępowanie – nieskromne, niegodziwe i wstrętne. Odczuwała wtedy, że one postępują źle i obrażają Jezusa. Jakże było jej przykro za te dzieci! współczuła im i modliła się za nie. Starała się wynagradzać Panu Jezusowi ich złe postępowanie swoją miłością, swoją pracą i ofiarami. Bała się sama grzechu i chciała jak najprędzej połączyć się z Jezusem, aby ją umocnił i obronił od złego. Dlatego zapragnęła już teraz, mając lat dziesięć, przystąpić do I Komunii świętej.